poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Bieszczadzkie Anioły
Bieszczady pełne są niedopowiedzeń: na szlakach, w oberżach, stodołach. Hm, ale zawsze można tam spotkać wielu serdecznych ludzi i choć z roku na rok widać, jak komercjalizuje się bieszczadzka aura, to w tym roku udało się jeszcze raz pospać w stodole, wejść na caryńską i zupełnie przypadkiem spotkać Zakapiora Lacha-Załęskiego, który całą naszą ekipę poczęstował własnej roboty żurkiem (mniammm - bardzo nam smakowało Bieszczadzki Hrabio!).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz